środa, 31 października 2012

10/31/2012

Podobno to kobiety są skomplikowane, nie potrafią podejmować męskich (?!) decyzji, a oni są prości jak druty... no nie wiem. Znowu chodzi o brata Franka. Ostanio unikałam tej jego kochanki, bo naprawdę co ja mam jej powiedzieć? Ale wczoraj dopadła mnie w pracowej kuchni i korzystając z tego, że z talerzem nie ucieknę zaczęła wypytywać, czy na rodzinnej imprezie brat Franka był z żoną. A przepraszam bardzo z kim miał być? Podobno w ogóle nie chciał przyjść i przyrzekał jej, że jeśli będzie, to tylko z dziećmi, bo przecież nic go już z żoną nie łączy, bo rozwód i tak dalej... no ale zmienił zdanie... Trochę mi się jej zrobiło szkoda, bo widać było, że dotarło do niej, że i ona jest okłamywana. Nie powiedziałam jej, że brat spędził z żoną u nas w domu nie tylko wieczór, ale i noc... To nie moja sprawa, w ogóle nie powinnam z nią o nim rozmawiać, ale jak zapytała wprost, to co? miałam kłamać? Jednak fiut z tego brata Franka, namieszał, a teraz chowa głowę w piasek. Podobno wycofał się z rozwodu, mówi że jest chory, boli go serce, boi się, że będzie miał zawał, musi odpocząć i nie może teraz podejmować tak ważnych decyzji. No naprawdę, biedaczysko. Oczywiście wszyscy się nad nim litują, nie wiem jak ojciec, ale matka i Franek na pewno. A może się przestraszył, bo dotarło do niego co to w ogóle znaczy rozwód? Bo do tej pory to chyba uważał, że wszystko będzie po staremu, tylko oficjalnie będzie mógł się prowadzać z nową panią. Kurwa no, słabo mi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz