środa, 17 października 2012

10/17/2012

Jestem zła i ta złość we mnie kipi i nie potrafię nad nią w tej chwili zapanować, chociaż bardzo bym chciała. Może to PMS. Mam nadzieję, ale naprawdę, lepiej żebym nie miała przy sobie siekiery... albo piły łańcuchowej (widziałam taką piękną w reklamie STIHLa). Oczywiście moja złość koncentruje się przede wszystkim na Franku, ale nie tylko, bo na pani policjantce z uporem maniaka blokującej wczoraj skrzyzowanie też (od rzucanych przeze mnie w eter jobów chyba zgęstniało wokół niej powietrze). Choiaż to nie jej wina przecież. Franka w sumie też nie, ale nie mogę, nie mogę się pohamować i jad i żółć i gorycz same wypływają, chociaż wiem, że to bez sensu, ale jestem zła.
I co z tą pozytywną energią, którą mam wysyłać w kosmos, żeby do mnie wróciła? Staram się, ale nie wychodzi... wychodzi mi za to nosem, wszystko. Powtarzam sobie, uspokój się, uśmiechnij, przywitaj nowy dzień, powiedz "cześć kochanie"... nic z tego, dalej siedzę jak naburmuszona kwoka, łypię złośliwym okiem i zastanawiam się kogo by tu dziabnąć. Bez sensu. I siedzę cicho, bo boję się, że jak otworzę usta to wypłynie strumień frustracji, który koniec końców i tak jest bez sensu. I z tej całej złości na niego, na siebie i na nie wiem kogo jeszcze, chce mi się siedzieć w kącie i płakać. Czuję się potwornie samotna... i na dodatek sama z tą samotnością. No to tyle i niech ja w końcu dostanę ten okres.

2 komentarze:

  1. nie czuj sie samotna :)) jutro będzie lepiej , u nas słońce to od razu depresja mi minęła, ściskam CIę mocno M

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A żebyś wiedziała, że dziś jest leppiej. wszystko przez te hormony ;)))

      Usuń