piątek, 30 maja 2014

05/30/2014

My tu gadu gadu o panach i paniach, a tym czasem Polska jest gościem specjalnym targów książki Bookfest w Bukareszcie. W związku z tym od początku tygodnia Rumunię odwiedzili m.in.:Minister Kultury - Bogdan Zdrojewski, Danuta Wałęsa i Janusz Wiśniewski. Swoją obecność zapowiedziały również Dorota Masłowska i Małgorzata Rejmer. Radio RFI na bieżąco relacjonuje wydarzenia z Bookfestu, także w telewizji można usłyszeć o Szymborskiej, Różewiczu i Lemie. To budujące, biorąc pod uwagę spadające wskaźniki czytelnictwa w ogóle.
Również wczoraj odbył się pokaz przedpremierowy najnowszego filmu Wajdy o Wałęsie, który dziś wchodzi do kin. Naprawdę mam wrażenie, że Polska jest obecna dosłownie za każdym rogiem.
Mało tego, zupełnie przypadkiem okazało się, że sandałki, które wczoraj kupiłam dla Sandry są made in Poland :)

czwartek, 22 maja 2014

05/22/2014

Dziś będzie o moich obserwacjach na temat płci, czyli o równościach i nierównościach w Rumunii

W Rumunii zwycięzca tegorocznej EUROWIZJI nie wywołał takich emocji, jak w Polsce (niezdrowych emocji). Panie uśmiechały się ironicznie, panowie wzgardliwie i tyle. I wcale nie oznacza to, że Rumuni są tolerancyjni, wręcz przeciwnie, bo na przykład parada równości w Bukareszcie w ostatnich latach liczyła sobie jedynie 150-400 uczestników (dane z lat 2009-2013). Rumuni po prostu nie widzą potrzeby dyskutowania na tematy, które wydają im się mało ważne (a już na pewno nie politycy i nie w telewizji). Nie roztrząsają także kwestii oczywistych, bo w Rumunii kobieta, to kobieta (i każdy mężczyzna zna jej rolę, dlatego wielu Rumunom podobał się występ Cleo...), a mężczyzna to mężczyzna, a jeśli zdarzy się inaczej, to jego problem i nie jest to temat do publicznych debat.

Inną stroną medalu jest również brak dyskusji na temat równouprawnienia kobiet, które teoretycznie jest, ale w praktyce... no właśnie, jak wspomniałam wyżej, każdy mężczyzna w Rumunii zna rolę kobiety.
Kobiety w Rumunii są podziwiane, jeśli są piękne, ale rzadko są szanowane za swoje osiągnięcia, a ich zdanie z reguły znaczy mniej niż zdanie mężczyzny. Jeśli kobieta chce mieć coś do powiedzenia, musi wybrać świat kobiet, bo bez względu na to, jak będzie mądra, dla mężczyzny zostanie tylko "głupią babą".
Generalizuję, bo wyjątki oczywiście są i nie każdy Rumun to szowinistyczna świnia, ale wystarczy poobserwować przez chwilę tłum na ulicy, żeby zobaczyć jak kształtują się tu role społeczne.
Małgorzata Rejmer w swojej książce o Bukareszcie uzasadniała brak szacunku i przedmiotowe traktowanie kobiet w Rumunii uwarunkowaniami socjologiczno-historycznymi i silnym wpływem Imperium Osmańskiego, coś w tym jest.
Nie raz zdarzyło mi się, że witający się z Frankem (nieznajomy) mężczyzna  podawał rękę tylko jemu, mnie kompletnie ignorując. Wśród przyjaciół jest oczywiście inaczej, ale taki na przykład hydraulik nie wyjaśni mi w czym tkwi problem i o ile na początku tłumaczyłam to brakiem znajomości języka, to teraz wiem, że dla hydraulika jestem "głupią babą" która i tak nie zrozumie dlaczego pompa się zatyka, więc nie ma sensu ze mną gadać i nie ważne, że mam inżynierskie wykształcenie.
Jedyną metodą na uzyskanie posłuchu, jest zrobienie karczemnej awantury z krzykiem i groźbą, że 'powiem mężowi' i wtedy każdy chodzi jak w zegarku i wszystko mi tłumaczy.
Rozumiecie o co mi chodzi? To jest powszechne, będąc kobietą w Rumunii jesteś uwielbiana przez swojego mężczyznę, szanowana przez jego ojca (jako matka jego wnucząt) i przyjaciół (jako żona ich przyjaciela) oraz ignorowana jako człowiek, członek społeczeństwa. Co ciekawe, nie widziałam tego, zanim zamieszkałam w Rumunii. Na początku miałam wrażenie, że Rumunii są otwarci jako naród i szarmanccy wobec kobiet, jak się okazało to pierwsze wrażenie jest tylko otoczką.

Nawet Franek, który od początku wydawał mi się inny (ale to nic dziwnego, bo miłość zaślepia), który zna moje poglądy i nie raz widział, jak się we mnie gotowało, który mówi że rozumie, szanuje mnie i liczy się z moim zdaniem, czasami potrafi zachować się jak ostatni szowinistyczny palant... więc nie dziwią mnie komentarze panów pod adresem Cloe i jej występu na Eurowizji.

Na zakończenie, a propos Cloe, robót domowych i seksizmu, rumuńska wokalistka Loredana kilka lat temu nakręciła teledysk "Apa" (woda), który wpisuje się w to, co opisałam wyżej (z przymrożeniem oka oczywiście), ponad 11 i pół miliona wyświetleń na youtube... nieźle:

poniedziałek, 19 maja 2014

05/19/2014

Wczoraj zrobiliśmy coś, co z reguły robią tylko turyści, nie mieszkańcy, a mianowicie City Bus Tour.
Nie przejechaliśmy całej trasy, bo jest długa i Sandra zaczynała się nudzić, ale dowiedziałam się na przykład, że Dom Wolnej Prasy (Casa Presi Libere, wcześniej nazywany Casa Scanteii, kiedyś już o nim wspominałam, to ten budynek podobny do Pałacu Kultury, tylko niższy, przed którym ostatnio stawały dziwaczne rzeźby) powstał w miejscu, gdzie wcześniej był hipodrom. Kiedyś budowla była powodem do dumy, a teraz media płaczą, że Bukareszt jest jedyną stolicą europejską bez hipodromu. Ja tam nie wiem, w życiu na wyścigach nie byłam, może dlatego że nie mam odpowiedniego kapelusza :)
To było bardzo wesołe doświadczenie i zdecydowanie, polecam, ale raczej w weekend, żeby nie stać w korku, bo rozpoczęła się budowa nowego tunelu, który ma nam ułatwić życie, ale na razie utrudnia, i własnie w okolicy Domu Prasy można utknąć na dobre pół godziny. Franek mówi, żebym się przyzwyczaiła, bo tak będzie przez najbliższe dwa lata. A ja znalazłam sobie sekretny objazd i w godzinach szczytu dojeżdżam do centrum w 25 minut, góra, ale obawiam się, że to tylko kwestia czasu i inni też go znajdą. 


A teraz Sandra chce jechać tramwajem... to może za tydzień. 

wtorek, 13 maja 2014

05/13/2014

A nie mówiłam? Simona Halep pnie się w rankingu WTA i jest już na 5 miejscu z poważnym widokiem na czwartą pozycję, za moment będzie deptać po piętach Agnieszce Radwańskiej, która na chwilę obecną jest trzecia.

Bukareszt czeka na Sekretarza Generalnego NATO, a za tydzień na vice Prezydenta Stanów Zjednoczonych, w związku z tym będą podjęte nadzwyczajne środki bezpieczeństwa, a my czekamy na nadzwyczajne korki. Na dodatek ma padać i wiać, więc naprawdę najlepiej to nie wychodzić z domu.


A ja miałam urodziny, bardzo miłe urodziny, Sandra odśpiewała mi uroczyście (w łazience) 'La Multi Ani' a potem 'Sto lat' i pobiegła przymierzać moje buty, a mi się zakręciła łza w oku, ze szczęścia oczywiście ;)

czwartek, 8 maja 2014

05/08/2014

W ramach kontynuacji tematu o sławnych ludziach z Rumunii przejdę do tych, którzy jeszcze nie są, ale chcą być sławni.
Nie jestem wielbicielką programów z cyklu "mam lub nie mam talentu, ale chcę wystąpić przed kamerą", wręcz przeciwnie, unikam ich jak mogę, jednak rumuńska wersja "Mam Talent" kojarzy mi się z czasem, gdy byłam na macierzyńskim, uczyłam się języka i powtarzałam za Mihaiem Petre: 'Mergeti mai departe' (czyt. Mrdżec mai departe, czyli przechodzisz dalej). 
A propos Mihai Petre (tancerz, aktor, choreograf) jest ożeniony z Polką, podejrzewam, że to również przyciągnęło moją uwagę do pierwszej edycji programu, dzięki której poznałam też, kto to Andra (piosenkarka, która wtedy była w ciąży i wyglądała przepięknie, a potem urodziła na tym samym oddziale co ja) i Andi Moisescu (dziennikarz, prezenter telewizyjny, który z kolei przypomina mi polskiego Pawła Wilczaka i chyba dlatego go lubię). 
Ale do rzeczy...w tym roku (to już czwarta edycja programu) trafiłam na ćwierćfinałowy występ grupy Space i bardzo, ale to bardzo podobał mi sie ich taniec cieni, a melodia jest w Rumunii hitem ostatnich miesięcy, więc w ogóle szał.

Dla zainteresowanych filmik do obejrzenia tutaj (tylko trzeba najpierw przebrnąć przez idiotyczną reklamę McDonalda):

lub na youtubie, ale tutaj jakość kiepska, chyba ktoś to nagrywał telefonem ;)

poniedziałek, 5 maja 2014

05/05/2014

Dziś będzie kulturalnie, czyli o sławnych ludziach z Rumunii

"Ionesco Rumunem!? Ionesco był Francuzem!" Krzyknęłam na Franka mniej więcej pięć lat temu. Taaaa, a "Kopernik była kobietą…"  a tak naprawdę to Eugen Ionescu, dramaturg, król absurdu, był w połowie Francuzem (po matce), a w połowie Rumunem, o czym nie wiedziałam, bo nie uważałam na lekcjach polskiego, albo zapomniałam.
Urodzony w Rumunii (1909) ostatecznie wybrał Francję (zmarł w Paryżu w 1994 r.) i wcale mu się nie dziwię, bo komunistyczna Rumunia owszem była absurdem, ale tworzyć by w niej nie mógł.

Dzieciństwo Ionescu przebiegało dosyć dramatycznie, gdy miał 4 lata wyjechał z rodzicami do Francji, ale mieszkał tam tylko do 15-go roku życia, wtedy ojciec zabrał go razem z siostrą do Rumunii, ponieważ matka straciła prawo do opieki nad nimi, można się więc domyślać że wesoło w tym domu nie było. Mało tego, nowa rodzina też nie była lepsza, był bity i poniżany, uważa się, że ta trauma wpłynęła na późniejszą  jego twórczość.
Ionescu skończył liceum i studia w Bukareszcie, przez jakiś czas pracował jako nauczyciel języka francuskiego. W 1938 roku wyjechał do Paryża i dopiero tam na dobre rozpoczęła się jego działalność literacka. Napisał doktorat, którego nigdy nie obronił, a za sprawą polityki Mihaia Antonescu (ówczesny pro-faszystowski minister spraw zagranicznych) pełnił funkcję attache kulturalnego poselstwa rumuńskiego w Paryżu, jednak jego działalność polityczna była minimalna i ograniczała się do tłumaczenia współczesnych mu autorów rumuńskich na francuski i pilnowania ich publikacji we Francji.

Kariera literacka Ionescu zaczęła się od krytycznych esejów, zebranych w tomie pt.: "Nie!", w których atakował główne postacie ówczesnej literatury rumuńskiej. Praca została nagrodzona, a ukazanie absurdalnej banalności istnienia, nieuchronności śmierci i nicości ludzkiej egzystencji, docenione i już w 1950 roku miała miejsce francuska premiera "Łysej śpiewaczki", jego pierwszej sztuki. Potem była "Lekcja" i "Krzesła" i wiele innych. Ionesco (to sfrancuszczona wersja Ionescu, którą wszyscy znamy) publikował aż do 1988 roku.
Wiele utworów Ionesco zostało przetłumaczonych na rumuński (po 89 roku) i są wystawiane w bukaresztańskich teatrach, ale sądząc po plakatach, wcale nie częściej niż w Warszawie, Paryżu, czy w Nowym Jorku.

Rokrocznie organizowany jest w Bukareszcie studencki festiwal teatru absurdu „Eugene Ionesco”.

Skoro zaczęłam od literatury, to nie mogę nie wspomnieć o jedynym literackim Noblu dla Rumunii; Herta Müller, Rumunka urodzona w niemieckiej rodzinie z Transylwanii w 1953 roku. Ojciec, w czasie wojny, jak większość obywateli Rumunii narodowości niemieckiej został wcielony do Waffen-SS, po wojnie kierowca ciężarówki. Matka, zaraz po wojnie została zesłana na 5 lat do sowieckich łagrów.

Müller skończyła szkołę w Rumunii. Studiowała germanistykę i literaturę rumuńską  na uniwersytecie w Timiszoarze. Przyjaźniła się z członkami grupy "Banat", składającej się z uczniów i pisarzy niemieckich z Rumunii, kontestujących reżim komunistyczny, czym zwróciła na siebie uwagę securitate.
Mimo pilnej obserwacji przez służby bezpieczeństwa, pozwolono jej w połowie lat 80-tych na wyjazd do RFN, po którym wróciła do Rumunii. W 1987 roku wyjechała do Niemiec na stałe.
Pierwszą nagrodę literacką (imienia Adama-Müllera-Guttenbrunna) otrzymała w 1981 roku w Timiszoarze. Literacką nagrodę Nobla otrzymała (w 2009 roku) za „połączenie intensywności poezji i szczerości prozy w przedstawieniu świata wykorzenionych”.
Rumunii są dumni z pani Müller, ale nie darzą jej wielką miłością.

Zupełnie inaczej postrzegany jest Constantin Brancusi (1876-1957). Tego absolutnie wybitnego rzeźbiarza, Rumuni kochają, chociaż w 1952 roku uzyskał francuskie obywatelstwo, a przed śmiercią (w Paryżu) swoją pracownię zapisał Francji, a nie Rumunii, ale zważywszy na okoliczności polityczne i rozkwitający wtedy w Rumunii komunizm, nie można mu odmówić racji.

Uważa się, że Brancusi stworzył podstawy nowoczesnej rzeźby. "Śpiąca muza" z 1909 roku zapoczątkowała nowy nurt, tzw. abstrakcję organiczną. W 1913 roku Brancusi wystawił swoje prace na Armory Show (International Exhibition of Modern Art, pierwsza wystawa sztuki nowoczesnej w Stanach) w Nowym Jorku. W latach 1920-1940 w swojej twórczości podjął temat ptaka w locie, którym zasłynął, w sumie wyrzeźbił 27 takich dzieł, w tym 5 marmurowych i 9 odlewów z brązu. Najsłynniejszą z nich jest "Ptak w przestrzeni" znajdujący się w Metropolitan Museum of Art w Nowym Jorku.


Brancusi inspiruje do dzisiaj, zapoczątkowany przez niego nurt przetrwał (nawet w sztuce użytkowej, sama mam w domu świeczniki przypominające kształtem "Niekończącą się kolumnę"), a 19 lutego 2011 roku Google postanowiło uczcić 135 rocznicę urodzin mistrza, zmieniając na jego cześć swoje logo (źródło: Matt McGee).

Wciąż inspiruje również George Enescu (1881-1955), każdej jesieni w Bukareszcie organizowany jest największy w Europie, a może i na świecie, festiwal muzyki klasycznej jego imienia (na zdjęciu motyw z plakatów), koncerty trwają prawie cały miesiąc i przyjeżdżają na nie orkiestry i soliści z całego świata.
Enescu bez wątpienia był geniuszem, w wieku zaledwie 7 lat został przyjęty do konserwatorium muzycznego w Wiedniu, które ukończył w ciągu 5 lat, a dalszą naukę kontynuował w Paryżu. 


Był kompozytorem, skrzypkiem, pianistą, dyrygentem i pedagogiem, jedną z najwybitniejszych postaci świata muzycznego na początku XX wieku. Pisał symfonie, opery, suity, kwartety i wiele, wiele innych.
Poniżej link do Rapsodii Rumuńskiej cz. I:


O czterech pierwszych znanych Rumunach może słyszeliście, ale wiecie kim była Ana Aslan

Ana Aslan (1897-1988) była lekarzem, gerontologiem.
Odkryła zastosowanie roztworu prokainy (tzw. geriokainy) w opóźnianiu procesu starzenia się i mimo że jej skuteczność była później kwestionowana, wiele osobistości międzynarodowych (m.in.: Tito, Charles de Gaulle, J. F. Kennedy, Indira Ghandi, Marlene Dietrich, Salwador Dali) przybywało do niej na terapię "Gerovitalem". 
Franek powiedział mi, że jego babcia też chodziła na zastrzyki z "Gerovitalu", to był szał i szyk przełomu lat 70-tych i 80-tych.


Wspólnie z farmaceutką Eleną Polovrageanu opracowała  i opatentowała "Aslavital" produkt geriatryczny wprowadzony do produkcji przemysłowej w 1980 roku. Chyba nie przesadzę, jeśli powiem, że pani Aslan była prekursorem medycyny młodości.

A Gerovital to dziś znana marka kosmetyczna, jej produkty dostępne są także w Polsce (widziałam na opakowaniach opis produktu w języku polskim), w Grecji, na Węgrzech i w Wielkiej Brytanii. 



A skoro już jesteśmy przy medycynie, to warto przypomnieć o Nicolae Paulescu (1869-1931), lekarzu, fizjologu, naukowcu, profesorze Uniwersytetu Medycznego w Bukareszcie,  który przyczynił się do odkrycia związków przeciwcukrzycowych hormonu uwalnianego z trzustki, później nazwanego insuliną.
Już w 1916 roku (Banting i Best ogłosili odkrycie insuliny w 1922 roku, a w 1923 Banting dostał za to odkrycie nagrodę Nobla!) Paulescu wyizolował substancję, którą nazwał Pancreiną (obecnie insulina), jej wyciąg wstrzykiwał dożylnie psom z cukrzycą i zaobserwował, że po zastrzyku patologicznie wysoki poziom cukru we krwi chwilowo wracał do normy. Dalsze badania przerwała mu I Wojna Światowa. 


Po wojnie, od lipca 1921 roku Paulescu opublikował cztery artykuły opisujące badania, ostatni z nich, najbardziej szczegółowy, pojawiał się w sierpniu 1921 roku.
Pomimo niewątpliwie dużego wkładu w rozwój wiedzy o ludzkim metabolizmie, Nicolae Paulescu jest niemal całkowicie ignorowany przez zachodnią historiografię naukową.


W dziedzinie medycyny doceniony za to został George Emil Palade (1912-2008), który w 1974 roku otrzymał nagrodę Nobla „za odkrycia dotyczące strukturalnej i funkcjonalnej organizacji komórki”.

George Palade był lekarzem i człowiekiem nauki, ukończył medycynę w Bukareszcie, w czasie wojny służył w Armii Rumuńskiej, a krótko po niej, w 1946 roku wyjechał do Stanów, gdzie rozpoczął karierę naukową.
W 1986 roku został odznaczony przez prezydenta Regana.




A kto pamięta gibką Nadię Comaneci (ur. 1961) zdobywczynię pięciu złotych medali olimpijskich?

Pani Nadia jest legendą rumuńskiego sportu i wzorem do naśladowania dla tysięcy dziewczynek (istnieje nawet lalka Nadia, gimnastyczka). Jako pierwsza w historii gimnastyki, aż 7 razy dostała maksymalne noty.

W 1989 roku (ale jeszcze przed rewolucją) uciekła z Rumunii do Austrii, gdzie w ambasadzie USA poprosiła o azyl i pozostała Stanach. Obecnie udziela się w akcjach charytatywnych, została wiceprzewodniczącą Rady Dyrektorów Międzynarodowych Olimpiad Specjalnych, ufundowała także klinikę w Bukareszcie dla sierot i dzieci z ubogich rodzin. Rząd Rumunii nadał jej tytuł Honorowego Konsula w USA.
Rumuni ją uwielbiają.


Kolejna legenda sportu to Ilie Nastase (ur. 1946), tenisista, który największe sukcesy odnosił na początku lat 70-tych kiedy to wygrał turnieje: US Open (1972) i Roland Garros (1973). W sumie w grze pojedynczej wygrał 57 turniejów rangi ATP World Tour.

On również stał się wzorem do naśladowania, choć ostatnio nie ma najlepszej pracy, ale teraz rumuński tenis ziemny ma nową, młodą gwiazdę Simonę Halep (ur. 1991), która na początku 2013 roku była notowana na  47. miejscu w rankingu WTA, a na koniec roku była już na 11. i założę się, że jeszcze o niej usłyszymy.

Długo zastanawiałam się kim zamknąć moją listę sławnych Rumunów i w końcu stwierdziłam, że król będzie najbardziej odpowiedni, bo dziś, poza Rumunią i innymi monarchiami, mało kto pamięta, że wciąż żyje ostatni król Rumunii Michał I.

Mihai I (ur. 1921), syn Karola II i księżnej Heleny, pochodzi z dynastii Hohenzollern-Sigmaringen. Był następcą Ferdynanda I (swojego dziadka). Panował w latach: 1927–1930 i 1940–1947. W sierpniu 1944 przeprowadził obalenie dyktatury Iona Antonescu. W grudniu 1947 pod sowieckim naciskiem abdykował i emigrował do Szwajcarii. 


Do dziś przebywa na emigracji, a jego wizyty w kraju są powodem wielu dyskusji na temat przywrócenia monarchii w Rumunii. Podczas jego pierwszej wizyty po upadku komunizmu, w 1992 roku rząd przestraszył się jego popularności do tego stopnia, że zakazał mu wjazdu do kraju przez kolejne 5 lat! Mimo ogromnej sympatii społecznej, ustrój monarchistyczny w Rumunii raczej nie powróci, więc król pozostaje tylko symbolem.

(Zdjęcia w kolejności wykorzystania: www.icr.ro; www.port.ro; www.humanitas.ro; www.jurnalspiritual.eu; www.farmec.ro; www.rounite.com; www.umfcaroldavila.ro; www.time.com; www.treizecizero.ro; www.tvr.ro)