czwartek, 26 lipca 2012

07/26/2012

Czuję się jak kurier w czasach prohibicji, tu ser, tam wino, może to byłby i pomysł na small business? Emma zachwycona Warszawą, Sandra zachwycona kotem moich rodziców, a moja mama przerażona wszystkim jak zwykle.

Przed wylotem, znowu afera z rodzicami Franka, bo przyjechali zobaczyć wnusię, a nas akurat nie było w domu. No jak mi przykro... może nauczą się dzwonić przed przyjazdem. Podobno mówili Frankowi, no ale niestety on zapomniał przekazać dalej, a ja jasnowidzem nie jestem, ha ha ha.

A Franek jednak do nas nie dojedzie, najpierw byłam wściekła, a teraz to nawet się cieszę, może jestem nienormalna?

2 komentarze:

  1. Mogę Ci znaleźć odbiorców-;))))

    Co do kota, to Rudy?
    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rudy oczywiście :))) Na do widzenia podrapał mnie tak, że chyba zostanie blizna na nodze, chyba jednak mi nie wybaczył...

      Usuń