Czuję się jak kurier w czasach prohibicji, tu ser, tam wino, może to byłby i pomysł na small business? Emma zachwycona Warszawą, Sandra zachwycona kotem moich rodziców, a moja mama przerażona wszystkim jak zwykle.
Przed wylotem, znowu afera z rodzicami Franka, bo przyjechali zobaczyć wnusię, a nas akurat nie było w domu. No jak mi przykro... może nauczą się dzwonić przed przyjazdem. Podobno mówili Frankowi, no ale niestety on zapomniał przekazać dalej, a ja jasnowidzem nie jestem, ha ha ha.
A Franek jednak do nas nie dojedzie, najpierw byłam wściekła, a teraz to nawet się cieszę, może jestem nienormalna?
Mogę Ci znaleźć odbiorców-;))))
OdpowiedzUsuńCo do kota, to Rudy?
M.
Rudy oczywiście :))) Na do widzenia podrapał mnie tak, że chyba zostanie blizna na nodze, chyba jednak mi nie wybaczył...
Usuń