środa, 11 lipca 2012

07/11/2012

Wczoraj dostałam od Franka pęk słoneczników, domyślam się że kolor nawiązuje do tematu spodni, miło. Ciekawa jestem kiedy ten hiszpański kurier do nas dotrze, a mnie zaleje fala satysfakcji. Na razie czekam cierpliwie.

W kuchni rządzą nowalijki, no prawie, bo już trochę podstarzałe, ale niech im będzie. No i okazało się, że młoda kapusta z pomidorami, którą zrobiłam, nie jest żadną rewelacją, bo oni tu też taką mają. A ja się chciałam popisać polska kuchnią, zostaje mi chyba tylko kasza w różnych wersjach.

Wieczorem obejrzeliśmy naprawdę dobry film, o koniu, który poszedł na wojnę. Przyznam, że początek mnie nie zachwycił, ale potem nie mogłam się oderwać. War Horse, polecam. Spielberg potrafi kręcić filmy, naprawdę.

Sandra zdrowa, ostatnia kontrola zaliczona, pozbyłyśmy się wirusa, teraz pracujemy nad pozbyciem się pampersów, będzie ciężko, bo śpiewający nocnik nie przypadł jej do gustu, nie wiem, może powinnam kupić drugi?

2 komentarze:

  1. Z pampersem będzie ciężka sprawa. Co prawda mnie ten problem ominął, Młody jakoś z biegu i samoczynnie poczuł pociąg do nocnika... Ale z "odsłuchu" wiem, że im lepsze pieluszki, tym trudniejsza droga do samodzielnego siadania na dzbanku-;)))
    Kup może coś gorszego, mniej chłonnego. Niech mała poczuje dyskomfort. Poza tym, dzieci uwielbiają naśladować, parę sesji w kibelku w "słodkim tête-à-tête" i może się przekona-;))
    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, już wiem, że to będzie wyzwanie... na razie pampers won i sika w majtki, wygląda na to, że jej się to nie podoba, trochę to potrwa ale w końcu się przestawi.

      Usuń