czwartek, 12 lipca 2012

07/12/12

Śniły mi się dziś zdechłe, uśmiechnięte króliko-szczurki, a wczoraj gorący romans z jednym z członków zarządu mojej firmy. No nie wiem co lepsze, napalony Ingolf czy różowy, wzdęty brzuszek zdechłego szczurka. Przygrzało mi, słowo daję. Ale nie wszędzie tak jest, na północnym Bałtyku, ma wiać i padać, więc mój ojciec pakuje windstopper i ciepłe skarpety... to się nazywa inna bajka. Nawet przez chwilę ta zimna bryza była kusząca, ale ponieważ bliżej mi do konika morskiego niż do wilka, więc pozostanę w strefie subtropikalnej. Tylko trochę boję się myśleć co jeszcze może mi się przez te upały przyśnić.

2 komentarze:

  1. Masz rację, że temperatura wpływa na psychodeliczność snów-;) Od tygodnia śnią mi się takiego głupoty, że żenującym byłoby przytaczanie ich!

    Ale dziś jest pięknie. Wietrzyk, lekka mżawka, do tego 21 stopni. Cudo. A przede wszystkim jest czym oddychać! Hurra-;)
    M.

    OdpowiedzUsuń