piątek, 20 lipca 2012

07/20/2012

Słabo mi, nie tak żeby zaraz mdleć, tylko tak ogólnie, słabo. Może to zła aura, może wybuchy na słońcu, nie wiem, ale ostatnio Franek mnie denerwuje, nawet bardzo. A może to ja się czepiam? No i z tego wszystkiego zapomniałam o sorbecie cytrynowym, który zrobiłam wczoraj, specjalnie dla niego, ale mnie zdenerwował i zapomniałam. Muszę wyluzować... nie może tak być, żeby się sorbet marnował.

PS. Kurier z Hiszpanii dotarł! Spodnie są nowe, idealnie żółciutkie, a mnie porwała fala upragnionej satysfakcji i niesie w kierunku Oceanu Indyjskiego. Co tu dużo mówić... dobra jestem w te klocki.

2 komentarze:

  1. Tak mi się oceanicznie skojarzyło, choć to Atlantyk, nie Indyjski - a to Cabo Verde kiedy??

    Co do Twojego ostatniego stanu... pozwolę sobie zrobić... hmmm-;)))))

    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Capo odpłynęło w siną dal, przynajmniej na razie, ale kiedyś obejrzę te wraki na piasku...

      Usuń