poniedziałek, 4 czerwca 2012

06/04/2012

Dokładnie wczoraj postanowiłam, że nie będę już zżymać się z własnymi myślami, nie będę tworzyć scenariuszy, ani zastanawiać się czy Franek robi mnie w balona, czy ja jego w większego. To nie ma sensu, bo wszystko jedno, jak bardzo chciałabym kontrolować sytuację i tak na wiele rzeczy nigdy nie będę mieć wpływu. Dlatego wolę koncentrować się na tu i teraz, oczywiście na wszelki wypadek opracowałam też plan B, to nie znaczy że muszę go kiedykolwiek wprowadzić w życie, ale gdyby coś, kiedyś pierdolnęło, to nie zostanę z ręką w nocniku (jak na przykład żona brata Franka).
A propos nocnika, kupiłam Sandrze różowy z melodyjką. Na początku jej się podobał, ale odkąd zrobiła siku na podłogę w łazience, a ja ją zaraz hyc na nocnik, przestraszyła się i omija go z daleka. No nic, może jeszcze polubi.
W środę lecę na duże sympozjum do Austrii, cieszę się i mam stresy jednocześnie, ale w końcu, kto jeśli nie ja?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz