wtorek, 27 marca 2012

03/27/2012

Mój nos ma wrażenie, że chusteczki higieniczne wcale nie są mięciutkie jak kaczuszka, tylko bardziej przypominają papier ścierny... a to dopiero drugi dzień kataru. Wczoraj chodziłam po domu w masce chirurgicznej, oczywiście nie było fajniejszej zabawy niż ściąganie mi tej maski z twarzy, Sandra była zachwycona. Na noc wzięłam amerykański syrop, po którym można zobaczyć smoka w kuchni przy barze, spałam jak zabita, a rano zrobiłam aferę, że ktoś nam ukradł psa. Okazało się, że treser wziął go na szkolenie. Fajnie, swoją drogą, mógłby mnie łaskawie powiadomić, że go zabiera. Zawsze tak jest, jak Franka nie ma.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz