poniedziałek, 5 marca 2012

03/05/2012

W piątek przyjechała moja mama. Wszystko fajnie, ale jak Sandra została z nią sama to zaczęła płakać, a mamie zrobiło się przykro, że Sandra jej nie poznaje. Niby to niedaleko, bo z dojazdem na lotnisko trzy godziny w jedną stronę, a jak są korki to cztery, ale i tak częściej niż raz na miesiąc nie uda nam się widywać. No i takie to są minusy.

W sobotę trafił mnie szlag przez rodziców Franka. Wiem, że oni mnie nie kochają i wcale nie muszą, mają kochać Sandrę, a nie mnie. Uważam jednak, że jego mama przegięła strzelając focha, że moja mama nie zadzwoniła jak przyleciała. Jak się jest w tej samej strefie językowej, to ja rozumiem, można sobie wprowadzać sovoir-vivre, haute-cuture i nie wiem co jeszcze, ale jak oni między sobą łamanym rosyjskim ledwo, ledwo to ja nie wiem po co komu takie szopki. Wkurzyłam się, bo to takie "ą-ę bułkę przez bibułkę, a gówno gołą łapą". Naprawdę nie chcę wracać to kiepskich początków naszej znajomości i do tego, że jak byłam w szpitalu to mama Franka nawet do mnie nie zadzwoniła, nie mówiąc o odwiedzinach, a teraz kurwa będzie mi tu z kulturą i zwyczajami wyjeżdżać. Zagotowałam się, ale mi przejdzie, bo szkoda zdrowia. Franek widział moje zagotowanie, chodził, głaskał i mówił, że wie, że jego rodzice są dziwni, ale że to nie ważne, bo przecież liczy się tylko to, co jest między nami, a on mnie kocha. Nie będę teraz robić afery, uważam, że nie warto, ale poprawne stosunki, to wszystko, na co mogą liczyć rodzice Franka z mojej strony. Wielkiej miłości nigdy z tego nie będzie.

Jeszcze tylko pięć dni i będę mogła sobie krzyknąć: "Ciao Italia!" i wypić piwo na słonecznym stoku. Wspaniale!

2 komentarze:

  1. Większośc teściowych ma jakąs "skazę", delikatnie rzecz ujmując-:)

    Miłego wypoczynku na lodowcu-;)) (chyba, lodowcu?)

    Magda

    OdpowiedzUsuń
  2. "Skaza" - ładnie powiedziane ;)))
    To chyba jeszcze nie będzie lodowiec, w końcu Marzec to nie Maj ;)
    Pozdrawiam wiosennie!

    OdpowiedzUsuń