czwartek, 6 grudnia 2012

12/06/2012

Uroczo jest, a z nosa wyciekają mi wszystkie kolory tęczy. Wczoraj Franek zaprosił na kolację swoich rodziców, zostali na noc, ojcu było za gorąco, matce za zimno, w efekcie ona spała u Sandry w pokoju na kanapie, a on w gościnnym, a ja mam teraz dwa komplety pościeli do prania.
Święty Mikołaj był, gesty sympatii też, a teraz to najchętniej napiłabym się grzanego wina, ale ciągle jeszcze biorę antybiotyk, więc może jednak wezmę się do pracy.

2 komentarze:

  1. Mrożony jest do DUPY!!! Z mrozonek, to ja tylko groszek ogrodowy i żółtą fasolkę-:))
    Aaa, i ciasto francuskie, bo nie potrafię zrobić (filo też!).

    Zdrowiej-;))
    Buziak.
    Ż.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie, nie, nie! NIE załamuj mnie, liczyłam,że kupię go już teraz i będę miała spokój.

    Ha dziś odstawiam antybiotyk! :)

    OdpowiedzUsuń