piątek, 28 września 2012

09/28/2012

Komputer mnie dziś nie lubi. Świnia, to ja mu klawisze czyszczę, wyjmuję, składam, dłubię (a propos, kto wymyślił sposób montowania klawiszy w HP niech idzie do diabła i nie wraca), a on pstryk i się wyłącza.
Franek pojechał na teambuilding, a ja zostałam z pastylkami od bólu gardła. Mam ochotę na jakiś dobry film i sałatkę z tuńczykiem. Obawiam się, że zdecydowanie łatwiej będzie o to drugie, ale jeszcze poszukam.

Nie mam nic przeciwko upalnej jesieni, ale nie mogę się przyzwyczaić do tego, że zbieram kasztany i po parku chodzę w klapkach. I można jeszcze siedzieć wieczorem na tarasie (nie, nie moim broń Boże), pić wino i nie szczękać zębami :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz