Po rumuńsku truskawka to kapszuna, a pchła, to kapusza, no i jak tu się nie pomylić? Bukareszt oszalał, bo podobno w parkach są pchły, które przenoszą zapalenie opon mózgowych, albo jakieś inne gówno. W związku z tym z aptek zniknęły wszystkie preparaty odstraszające owady. Nie wiem, czy im wierzyć, a może to kolejna panika? Oni tu lubią panikować. W zimie ogłaszali kod pomarańczowy, bo zimno, a w latem, bo gorąco, a teraz te pchły, a w warszawskich łazienkach są kleszcze i jakoś wszyscy żyją.
Wczoraj Franek miał urodziny, a ja miałam wolny dzień sam na sam z Sandrą. Wieczorem byliśmy na starym mieście, piliśmy argentyńskie wino i oglądaliśmy ludzi na ulicy, fajnie było. A dziś poranna kawa w centrum, lubię letni zapach miasta i jego jaskółki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz