Nie mam nic przeciwko faszerowanemu indykowi, po prostu nie wiem, jak się za niego zabrać.
A wczoraj był bardzo miły polski wieczór z winem, o wszystkim i o niczym. Do tej pory wydawało mi się, ze nie potrzebuję polskiego środowiska tutaj, ale to nieprawda. Potrzebuję, może nie codziennie, ale czasami tak, coraz częściej, bo w końcu mamy te same, albo podobne problemy każdego dnia. A niektóre problemy dopiero przede mną, jak na przykład lekcje polskiego dla Sandry, albo szkoła w ogóle, do tego też nie wiem jak się zabrać... to już chyba wolę indyka, bo od czegoś trzeba zacząć.
Pracochłonne jest bydlę, to fakt. Jakby co, służę przepisami, sprawdzonymi, dodam-;)) Pisz, jakby co??-;)
OdpowiedzUsuńŻ.
Oj tak! będę się dowiadywać! ;) Dzięki
Usuń