Franek zgubił klucze. W zasadzie nie powinnam się dziwić, bo on ciągle coś gubi, klucze, kluczyki, skarpetki, pokrowiec na garnitury. Raz zgubił majtki, to znaczy myślał, że ktoś mu je ukradł na siłowni, ale znalazły się w torbie. To że sam się jeszcze nie zgubił to cud, naprawdę.
Poza tym Franek dokupił więcej lampek na tuje, ja uważam, że lampki na choince i tui przy wejściu wystarczą, ale on nie, drugi Griswold przysięgam. Nakupił lampek jak głupi piwa, więc jak nic będzie nas widać z kosmosu.
I przez to znowu myślę o Wigilii... dwanaście osób, dziesięć krzeseł, barszczyk z uszkami przywiezie mama, schab i bigos? Franek chce indyka... całego, z farszem w środku... nie, nie, nie, jeszcze nie teraz.
Zacznijcie zbierać na rachunek za prąd-:))
OdpowiedzUsuńDlaczego nie chcesz indyka?
Ż.
nic mi nie mów... ale to są LEDy i podobno tyle nie żrą :)
Usuń