wtorek, 3 kwietnia 2012

04/03/2012

Jakoś tak mi jest nijako, ale nic, przejdzie. Wszystko przejdzie.
Wczoraj szczepiłam Sandrę na różyczkę i na ospę wietrzną za jednym zamachem. Dużo jest teorii, szczepić nie szczepić, ale teraz tyle tych powikłań, że zgłupieć można, bo każdy mówi co innego, więc pomyślałam, że to żadna frajda chorować na ospę i ją zaszczepiłam. Dostała zastrzyk w ramię i nawet niezapłakała. A mi się ręcę spociły, jak zobaczyłam igłę. Potem Sandra zabrała naszej pani doktor stetoskop i siedziała uśmiechnięta. Naprawdę, aż nie wiedziałam co powiedzieć.
Jutro ma być 25 stopni, a w czwartek w Warszawie 7 no i jak ja mam się spakować? Chyba wezmę kozaki. Już widzę minę Franka, jak sprawdza prognozę pogody...

2 komentarze:

  1. W końcu medycynę ma w genach-;)))

    Przyjeżdżacie na Święta do Warszawy??

    M.

    OdpowiedzUsuń