środa, 26 marca 2014

03/26/2014

W rumuńskich mediach huczy po rosyjskich manewrach w Transnistrii. Krym Krymem, ale Naddniestrze jest już blisko, w sumie to tylko 500 km z hakiem od Bukaresztu, nieuznana republika traktowana jest jako terytorium Mołdawii, a Mołdawia jest dla Rumunii jak siostra (biedniejsza i głupsza, ale siostra, tak mówią Rumuni), więc TO dla Rumunów już za wiele, poczuli zagrożenie, zapraszają do siebie NATO i proszą o więcej.
Ale przeciętny obywatel ma to w nosie, gdyż właśnie kończy się rok podatkowy i wszyscy na hura ruszyli do urzędów skarbowych. W Rumunii ściągalność podatków jest wciąż bardzo niska, dlatego zarządzono, że kto zapłaci w terminie, czyli do końca marca, dostanie 10% zniżki. Brzmi nieźle, ale jak zwykle z realizacją gorzej, bo zapłacić można tylko w okienku, co w większych miastach powoduje gigantyczne kolejki, w których stoi się po kilka DNI... co tam się dzieje... krew, pot, łzy i nie wiem co jeszcze, a telewizja relacjonuje te dantejskie sceny, bo im bardziej dramatycznie, tym większa oglądalność.

Jutro lecimy, trochę się stresuję, dokłada mi mama Franka, pytając: 'A co jeśli COŚ się stanie?' A ja nie chcę myśleć, że COŚ się może stać, bo MOŻE stać się wszystko z trzęsieniem ziemi włącznie, więc zostawię niani Panadol z instrukcją obsługi, schowam wszystkie inne lekarstwa, żeby się nie pomyliła i naładuję jej telefon. Czy to oznacza, że jestem wyrodną matką? Nie, ja po prostu chcę zachować w tym wszystkim zdrowy rozsądek i nie zwariować. Wobec czego spokojnego weekendu sobie i innym życzę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz