piątek, 7 marca 2014

03/07/2014

Wyników wymazu jeszcze nie ma, objawów zakażenia paciorkowcem też nie, co prawda Franek mówi, że Sandra może go mieć i nie mieć objawów, u dzieci rzadko tak się zdarza, ale się zdarza, no nic ja jestem dobrej myśli.

Mama Franka panikuje, że jej puls skacze, a moim zdaniem skacze, bo panikuje i tak jest w kółko. Mam nadzieję, że do poniedziałku się uspokoi i wezmą do siebie Sandrę na tydzień, jak my polecimy za ocean. Tak, wiem że przecież mamy nianię, ale już mówiłam do czego ona się nadaje... może przesadzam, ale nie potrafię jej zaufać, szczególnie po tym jak podała 5 ml Aeriusa zamiast 2,5, bo go pomyliła z Panadolem, okej niby nic strasznego, ale nie chcę czekać na "coś strasznego". Rodzice Franka, jacy są, tacy są, ale kochają Sandrę nad życie, a niania jest tylko nianią i to jest dla mnie koronny argument.

Ponadto, samochód wyklepany za całe 400 lei, troszeczkę widać różnicę w kolorze, ale to naprawdę trzeba sie przyjrzeć i na dodatek wiedzieć gdzie patrzeć. A Rumunia zremisowała z Argentyną i wszyscy się cieszą, wszyscy poza Argentyńczykami, oczywiście.

Popatrzyłam w kalendarz i przez najbliższe trzy tygodnie będzie się działo... Lubię tak!

PS. Żadnego streptococa u Sandry nie znaleziono, hip hip hura!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz