W ogóle nie mogłam spać. Koszmar za koszmarem. Chyba co 5 minut sprawdzałam podgląd z podwórkowych kamer. I rozmyślałam co bym zrobiła, gdybym zobaczyła, że ktoś znowu przeskakuje przez nasze ogrodzenie. Najpewniej dostałabym zawału. Gdybym była sama z Sandrą, bez Emmy, to wróciłabym do kawalerki na te trzy noce, przysięgam. Poskarżyłam się rano Frankowi w smsie, a on mi odpisuje, że też sprawdzał nasze kamery przez serwer w internecie. Czyli świrujemy obydwoje. Jest okej.
Może sprawę załatwią odpowiednie czujniki ruchu na ogrodzeniu?? Podobno rzecz się sprawdza.
OdpowiedzUsuńCo do dziecinnych jubli, to zawsze miałam uczulenie. Może nie na same dzieci, ale ich koczujące matki. Brrr...-;))
Co do włoszczyzny, to ja ostatnio katuję wręcz tagiatelle z brokułami w śmietanowym sosie. Z gorgonzolą.
Pycha.
No, i zrobienie zajmuje 15 minut-;)
PS. Gdzie postawiliście sobie tę chałupę?? Na pustkowiu totalnym??
Magda
Magda do Magda :)))
OdpowiedzUsuńChałupa na odludziu, psy dupami szczekają, ten z trzema nogami też. Mamy sąsiadów, ale tylko z dwóch stron, a z dwóch stron pole, pole, pole... i lotnisko. Nad czujnikami ruchu pracujemy, ale Franek chce je podłączyć do alarmu, a to już, jak się okazuje, wyższa szkoła jazdy.
Tagiatele takie znam, uwielbiam, ale przed zimą mam smaki na mięsko ;)