poniedziałek, 7 listopada 2011
11/07/2011
Poniedziałek rano i jesienna mgła za oknem. To nie jest mój ulubiony czas. Zaraz idę zrobić kolejną kawę. O szóstej obudził mnie płacz Sandry. Temperatura 38,8 zaaplikowałam Panadol Baby i czakam na dalszy rozwój wydarzeń. W piątek dostałam od szefa propozycję awansu. Powiedziałam mu, że się zastanowię, ale i tak wiem, że to propozycja "nie do odrzucenia" coś w stylu albo wte albo wewte. Cieszę się, ale jednocześnie wiem, że ktoś inny poleci, więc łyso tak. Nie przyłożyłam do tego palca, ale i tak łyso. A wczoraj byliśmy na "Margin Call". Świetny. Okazuje się, że ciągle jeszcze można zrobić naprawdę dobry film, bez oszałamiających efektów specjalnych, bez strzelaniny, bez seksu, bez pościgów, tylko z dobrymi aktorami i ciekawą historią do opowiedzenia. Polecam.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Poczytałam o filmie.
OdpowiedzUsuńMoże być byle jaki, nieważne, gra Kevin S. i Jeremy I. - obejrzę na pewno-;)))
Trochę mnie Demi zniesmacza, nie przepadam za anorektyczką (40 kg!!! wg nowego Voque), ale co tam, zamknę oczy, jakby co-;))
A o infekcje w listopadzie to nie jest trudno. Najważniejsze, to nie przegrzewać Małej. Lepiej, jak będzie Jej zimno, niż miałoby być za ciepło.
Ściskam.
M.
M->M ;)
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się Demi, jest do przełknięcia i nie psuje filmu. Kevin jest rewelacyjny.
Mała przeziębiona, ale tak to jest, jak jej walnięta matka, uczyła dziecko pływać z rana, a po południu wio do parku. A to już nie te czasy, że mamy 30 stopni za oknem. Gorączka zbita mam nadzieję, że nic wielkiego się nie rozwinie.
M.