poniedziałek, 31 października 2011

10/31/2011

Przypomniało mi się, że miałam napisać o garderobie... Mam wrażenie, że pani architekt na mój widok dostaje dreszczy. Może nawet jej słabo, jak widzi moje maile, trudno. Pojechałam do niej w zeszłym tygodniu, bo już czułam, że czekać to sobie mogę jeszcze dwa lata. Usiedliśmy ja, ona i jeszcze jeden architekt, ustaliliśmy, że rozbierzemy połowę tej nieszczęsnej szafy. Oni chcieli zostawiać róg, ja nie, w końcu stanęło na tym, że wrócę do domu pomierzę, pomyślę, zadzwonię i postanowimy. Wróciłam, zmierzyłam i za przeproszeniem chuj. Wyszło mi, że mamy za płytką wnękę, żeby było tak jak chcemy. Przyjechał Franek i stwierdził, że to niemożliwe, żeby wnęka była za płytka. No ale jak zmierzył sam, to się okazało, że możliwe. Pomruczał, postękał i powiedział, że w takim razie on zadzwoni do tej pani architekt. Proszę bardzo. Szczegółów nie znam, ale podejrzewam, że afera była gruba, bo już po południu dostałam nowy projekt zabudowy z rozebranym rogiem. Mało tego, nie będziemy dopłacać, bo poszło jako reklamacja, której ode mnie pani archtekt nie chciała przyjąć, bo stwierdziła, że nie ma podstaw. Teraz czekam na nową garderobę.

A wczoraj w telewizji był program o masakrze w Iasi (po polsku w Jassach). W czerwcu 1941 roku w ciągu dwóch dni Rumuni wymordowali ponad 13 tysięcy Żydów. Za czasów Czauczesku nikt o tym nie mówił i nikt na lekcjach historii nie uczył, że do 1944 roku Rumunia była sojusznikiem Niemiec. Każdy naród ma w swojej historii czarne karty, ale ten mord był wyjątkowo okrutny i do niedawna starannie tuszowany przez władzę. Franek słyszał o tym wcześniej, ale nie zdawał sobie sprawy ze skali zbrodni. Ja też nie. Wstrząsnęło nim tak, że pół nocy miał koszmary. Ja podobnie, ale mój koszmar dotyczył bliższej i bardziej osobistej historii. Dobrze, że to tylko sny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz