Domyślałam się, że z edycją tu nie będzie łatwo, nie wiem czy w końcu udało mi sie uporać z opcją komentarze, czy nie. Ale to nic... facet, który przyjechał truć kreta (bo jednak wrócił) powiedział, że przywiózł ze sobą Cyklon B w pastylkach. Powiedział też, żeby na wszelki wypadek zamkąć psa i nie wychodzić z domu przez jeden dzień, ale jego robotnicy pracowali niemalże w samych gaciach. Zapytałam go, czy to nie przesada, ale odparł, że jak coś robić, to porządnie. Słabo mi, naprawdę.
W ramach oderwania od rzeczywistości zrobilam sałatkę ze szpinaku z kozim serem. Czapki z głów, jestem świetna!
Franek poleciał dziś do Rzymu... zastanawiam się co ma mi przywieźć buty, czy torebkę?
A firma od odkurzaczy chyba ma mnie dosyć, bo 4 razy przekładałam termin spotkania, a na kniec kategorycznie domagałam się zapewnienia, że w ramach pokazu upiorą mi materac. Ciekawe czy się ich pozbyłam... zawsze mogę ich jeszcze postraszyć facetem od kreta...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz