czwartek, 5 września 2013

09/05/2013

Kultura, kulturą, a w Ateneum sprzedali więcej biletów niż miejsc, więc przez pierwszą połowę stałam na schodach, ale to i tak lepsze niż kucanie w przejściu (koleżanka kucała i nie ona jedna!). Boże, jak dobrze, że założyłam płaskie buty, bo obcasy weszły by mi razem z nogami w tylną część ciała i zapewne tam pozostały. Pan Lupu tak sie rozkręcił, że bisował cztery razy. W pewnym momencie zaczęłam się obawiać, że on nigdy nie skończy i trzeba będzie go zastrzelić, ale w końcu się poddał. A my poszliśmy na lampkę wina, która skończyła się po północy i za to właśnie lubię Bukareszt, że jeszcze jest na tyle ciepło, że można pić wino na tarasie wieczorem w letniej sukience bez rajstop, bez czapki i rękawiczek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz