wtorek, 10 września 2013

09/10/2013

O bezdomnych psach jeszcze

Ktoś otruł psa sąsiada i nie wiem czy to efekt psychozy, która ogarnęła Bukareszt, przypadek, czy też ewentualni złodzieje chcieli uciszyć najbardziej ujadające zwierze w okolicy.
Nie wierzę w przypadki.

Z tymi bezpańskimi psami to podobno było tak: parę lat temu wyszło rozporządzenie o nakazie sterylizacji, sczepienia i znakowania bezpańskich psów. Sterylizacja miała zmniejszyć populację w humanitarny sposób, a szczepienia i znakowanie miały pomóc kontrolować liczbę psów na ulicach. Pomysł w zasadzie dobry, ale znowu realizacja wyszła kulawo, bo po pierwsze niektóre kliniki brały państwowe pieniądze na sterylizację, ale przeprowadzały ją tylko na papierze, a pieniądze znikały, a te kliniki, które naprawdę sterylizowały i szczepiły psy miały obowiązek zapewnić im potem opiekę. Ale jak zapewnić opiekę setkom a nawet tysiącom bezpańskich psów? Podpisywane więc były fikcyjne umowy ze schroniskami, które miały przejmować opiekę nad zwierzakami, a tym czasem psy znowu trafiały na ulicę. Proceder wypłynął teraz, kiedy okazało się, że psy które w zeszłym tygodniu zagryzły chłopca, teoretycznie należały do schroniska, które miało się nimi opiekować. Wszystko teoretycznie, bo choć numer ewidencyjny psa widniał w ich rejestrze, to schronisko nigdy go nie widziało.

Obawiam się, że to wszystko skończy się masakrą i masowymi otruciami. Smutne to i boję się o nasze psy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz