czwartek, 10 stycznia 2013

01/10/2013

Wczoraj znalazłam w lodówce sałatę lodową, którą kupowałam przed świętami... nadal zielona, listki prawie   jak nowe, plastikowe, ja pierdolę, co my jemy? Zostaje mi marchewka i ziemniaki z piwnicy... tylko że nie mamy piwnicy. A Franek nie ma nawet krewnych na wsi... musimy znaleźć jakiegoś wieśniaka i go oswoić, bo będziemy skazani na tureckie warzywa, które w nocy świecą. No i tak, dobrze że chociaż ryby są, chociaż kto wie czym je karmią i ile mają rtęci. Wszyscy jesteśmy plastikowi, albo będziemy... wkrótce.

2 komentarze:

  1. Nie strasz, jak rany!! Ja, z sałat, to tylko lodowa lub rzymska. Nie znoszę maślanej, fuj!
    Ż.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie straszę, ale jak się przez tą sałatę zamienisz w Donatellę, to sama zobaczysz! :))))

      Usuń