wtorek, 9 kwietnia 2013

04/09/2013

Czuję się... jakby to powiedzieć delikatnie... rozjebana na kawałeczki? A może jestem tylko zmęczona i mam po prostu taką sobie średnią pustkę w głowie. Nie wiem, chyba nigdy się nie zmienię. Franek też nie, więc się dobraliśmy jak w korcu maku.

Sandra robiła mazurki, moja mama robiła wyrzuty, a mój ojciec nic nie robił, Franka nie było. To oczywiście przesadziłam z tym skrótem, ale mniej więcej tak było. Wesołe Święta... i białe.

Cieszę się, bo Sandra coraz więcej mówi po polsku, co prawda czasami z 'wielkiego kwiata', wychodzi 'wiejki flak', ale mówi!

A ja to już lepiej, żebym nic nie mówiła. Tak więc idę. Może przeczytam horoskop, o ten ze Zwierciadła był dobry, muszę go znaleźć i nauczyć się na pamięć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz