Nie miałam chęci ani czasu, żeby się wywnętrzniać. Pochłonęły mnie Święta. Było tak, jak powinno być, trochę ganiania, dużo radości, trochę lenistwa, nadrabianie zaległości filmowych, życzenia, ale takie prawdziwe, nie wymuszone.
Nowy Rok przywitalismy w górach, było zimno i biało jak w bajce. Wszystko na plus.
Przez ostatnie dwa tygodnie myślałam, że jestem w ciązy, może nawet byłam... przez chwilę, ale tak to jest... nie ma co się nakręcać, co ma być, to będzie i wolę cieszyć się tym co jest, a nie rozmyślać o tym co by było, gdyby jednak.
W Bukareszcie mrozy, śnieg na szczęście nas nie zablokował, no i jest słońce, piękne i z zębami, jak to się mówi po rumuńsku.
Na dobry początek roku:
Poina Brasov, widok z Postavaru.
Piękne zdjęcie, aż nawet mi, ciepłolubnej, zimy się zachciało. To pewnie wpływ górskich widoków, bo zima najpiękniejsza jest w górach. :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Faktycznie zdjęcie mi się udało, telefonem nawet, Ha! Najlepszego!
Usuń