środa, 22 października 2014

10/22/2014

I believe I can fly, I believe I can touch the sky...
Tak właśnie jest, tu i teraz... z Frankiem, bez wątpienia jest miłością mojego życia, a że czasami mnie wkurza to już zupełnie co innego. Jest dobrze, co ja mówię jest wspaniale... w końcu!

Ale chwilowo muszę zejść na ziemię, bo czeka mnie przeprawa w urzędzie. Nienawidzę urzędów, jestem chora, jak mam iść do jakiegokolwiek i płaszczyć się przed okienkiem, a w Rumunii nadal pani w okienku jest władcą świata, więc pół nocy nie spałam. W końcu przełożyłam TO na jutro, a tylko dziś obadałam sprawę, wiem już które okienko i że muszę przyjść tylko dwie godziny wcześniej, całe szczęście udało mi się zaprzyjaźnić z cieciem i obiecał mi zatrzymać miejsce do parkowania. Najważniejsze to nie wpadać w panikę i nawet jeśli będę musiała zapłacić karę za te cztery dni spóźnienia to trudno. Wdech, wydech, to jutro, na razie cieszmy się słońcem i tym, że jeszcze jest 20 stopni w południe.

2 komentarze:

  1. W pierwszych słowach twego listu szarpnęła mną zazdrość, gdy przeszłaś do urzędu, zazdrość minęła. Gdy znowu poczułam coś na kształt sympatii, wyskoczyłaś z temperaturą 20 stopni. ...ech
    pozdrowienia z pięciostopniowej Warszawy przesyłam
    babz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możesz mnie dalej lubić, w sobotę w Bukareszcie spadł śnieg :))))))

      Usuń