piątek, 3 października 2014

10/03/2014

O filmie, dojrzewaniu i nauce historii
Przeczytałam wczoraj o nowym filmie Patryka Vegi, obejrzałam zwiastun, przeczytałam jeszcze kilka artykułów i postanowiłam przypomnieć sobie, jak to było z tym przejściem SB i milicji w policję w polskim kinie, zanim będę miała szansę zobaczyć "Służby specjalne".
Obejrzałam "Psy". Gdy PSY wchodziły do kin, ja kończyłam podstawówkę i gdyby nie moja przyjaciółka, która wtedy miała starszego o kilka lat chłopaka, pewnie nie wiedziałabym nawet, że taki film w ogóle jest. W 93. roku już pół Polski cytowało teksty z "Psów" więc i ja MUSIAŁAM zobaczyć ten film, w tajemnicy przed mamą na video. Oczywiście niewiele z niego zrozumiałam, poza tym, że wszyscy gliniarze przeklinają i że siedemnastolatka uprawiała seks i to z o 20 lat starszym od niej, twardym policjantem.

Niewiele zrozumiałam, głównie dlatego, że ani w podstawówce, ani w liceum nikt nas nie uczył historii współczesnej, bo tak naprawdę jaka ta historia była? Której wersji należało się trzymać? Na początku lat 90. panowała niepewność, niby WYGRALIŚMY wybory, ale co jeśli ONI jednak wrócą? Niby upadł i mur berliński, ale czy na długo? Moja babcia ściszonym głosem w kuchni opowiadała mi o księdzu Popiełuszce, na wszelki wypadek ściszonym, bo 'nigdy nic nie wiadomo', mówiła. Z takiego założenia wychodziło wiele osób, a nam, nastolatkom nikt nic nie mówił, niby wiedzieliśmy, że był rok 68 i 70, że nie było teleranka w 81, a potem były wolne wybory w 89, ale co, kto, skąd i jakie akta oni palili w "Psach" tego nie rozumiałam w ogóle. Myślę, że lepiej byłoby gdyby moja mama obejrzała wtedy "Psy" ze mną i otwartym tekstem opowiedziała mi co robiła SB i dlaczego Angela była jaka była, no ale to były inne czasy, myślę że moi rodzice sami byli wtedy nieźle pogubieni. W rezultacie, ja i podejrzewam, że większość moich rówieśników również, na własną rękę musieliśmy wyedukować się ze współczesnej historii Polski, a to nie jest wcale takie dobre, bo nigdy nie wiadomo na jaką literaturę i czyj punkt widzenia się trafi, a nie każdy ma zdrowy rozsądek.

Przeczytałam, że "Psy" były krytykowane przez działaczy Solidarności i uczestników protestów z Grudnia 70, za wykorzystanie "Ballady o Janku Wiśniewskim" w kontekście wynoszenia zapitego esbeka przez innych pijanych kolegów. Rozumiem, że poczuli się urażeni (szczególnie jeśli potem, jakiś zainspirowany "Psami" 'młody człowiek', który ewidentnie nie widział "Człowieka z marmuru" drze zapijaczonego ryja: "Janek Wiśniewski padł..."  do innego zapijaczonego, na jednej z polskich starówek), ale z drugiej strony ten zabieg Pasikowskiego uważam za genialny, dosadnie pokazujący, jakimi bezdusznymi świniami byli oficerowie dawnej SB i że tak naprawdę, żaden z nich nie jest pozytywnym bohaterem.
Teraz po dwudziestu latach, mogę powiedzieć, że "Psy" to naprawdę niezły film i ciekawa jestem tego Vegi, bo w każdej fikcji literackiej scenarzysty tkwi ziarnko prawdy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz