Nie przejechaliśmy całej trasy, bo jest długa i Sandra zaczynała się nudzić, ale dowiedziałam się na przykład, że Dom Wolnej Prasy (Casa Presi Libere, wcześniej nazywany Casa Scanteii, kiedyś już o nim wspominałam, to ten budynek podobny do Pałacu Kultury, tylko niższy, przed którym ostatnio stawały dziwaczne rzeźby) powstał w miejscu, gdzie wcześniej był hipodrom. Kiedyś budowla była powodem do dumy, a teraz media płaczą, że Bukareszt jest jedyną stolicą europejską bez hipodromu. Ja tam nie wiem, w życiu na wyścigach nie byłam, może dlatego że nie mam odpowiedniego kapelusza :)
To było bardzo wesołe doświadczenie i zdecydowanie, polecam, ale raczej w weekend, żeby nie stać w korku, bo rozpoczęła się budowa nowego tunelu, który ma nam ułatwić życie, ale na razie utrudnia, i własnie w okolicy Domu Prasy można utknąć na dobre pół godziny. Franek mówi, żebym się przyzwyczaiła, bo tak będzie przez najbliższe dwa lata. A ja znalazłam sobie sekretny objazd i w godzinach szczytu dojeżdżam do centrum w 25 minut, góra, ale obawiam się, że to tylko kwestia czasu i inni też go znajdą.
A teraz Sandra chce jechać tramwajem... to może za tydzień.
My także, koniecznie musimy spróbować.
OdpowiedzUsuń