czwartek, 24 kwietnia 2014

04/24/2014

Sandra biega po domu i drze się na całe gardło: "haj HUJ! haj HUJ la drum!", a ja rozmawiam z mamą przez telefon. Nagle cisza w słuchawce i za chwilę słyszę po drugiej stronie: "Ale jak to, córeńko, słyszałaś co ona mówi!?" przez chwilę nie wiedziałam o co chodzi, a potem o mało nie umarłam ze śmiechu. "Hai hui!" to po prostu okrzyk, który wznosi Jake i piraci z Nibylandii po rumuńsku. Czasami krzyczą tak obydwoje z Frankiem, przyzwyczaiłam się i teraz słyszę TO, ale po rumuńsku, a nie po polsku :-)

2 komentarze:

  1. Fajny blog :)
    Bardzo milo sie czyta jak inne Polki zyja oraz postrzegaja Rumunie.
    Serdeczne pozdrowienia z Targoviste- Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, zapraszam i pozdrawiam również!
      Czytałam Twojego bloga też, uprzedziłaś mnie swoim komentarzem, bo właśnie miałam się zapytać gdzie jesteście :) Odwiedzając w Wielkanoc okolice Campulung mieliśmy jechać właśnie przez Targoviste, ale w końcu Franek wybrał autostradę Pitesti i tak się dzieje za każdym razem, że omijamy i jeszcze do Targoviste nie dotarłam. Mam nadzieję, że pozostaniemy w kontakcie!

      Usuń