Zgubiłam dokumenty, nie moje, niani. Sprawa jest skomplikowana i nie wierzę, ze to ja zgubiłam, tylko jeden albo drugi adwokat, ale ona mi dała oryginały i powinnam ich strzec jak oka w głowie... cholera, nie wiem co robić, przeszukałam biuro, dom, biurko księgowego, pozostaje mi Święty Antoni. Tak to jest, jak chcesz komuś zrobić dobrze... a chochlik siedzi i zaciera ręce. Wszystkie chochliki uprzejmie proszę o zwrot zagubionej niebieskiej, plastikowej teczki!
Jakiś czas temu nauczylam się, że gdziekolwiek zostawiam oryginały dokumentów, biorę poświadczenie. Ale wiesz, kto się nie przewróci, ten się nie nauczy-;))
OdpowiedzUsuńCo do walentynek, masz rację. To świetnie, że chce się chcieć. Tak trzymac!!
Co racja to racja, a najgorzej to załatwiać sprawy z "przyjaciółmi" i "po znajomości"...ehhhh
Usuń