poniedziałek, 9 grudnia 2013

12/09/2013

Sytuacja tak jakby się uspokoiła, wujek pochowany, nowe ubezpieczenie załatwione, Franek wrócił mimo zamieci w Dallas, bez bagaży, ale i one w końcu dolecą, powinnam cieszyć się tą chwilą zanim nadejdzie świąteczny huragan. Za tydzień test z rumuńskiego, a w weekend goście, goście, nie mam jeszcze pomysłu na menu, a kiedy zakupy, kiedy sprzątanie, choinka, lampki? Dziś nie jestem na to gotowa, jeszcze nie, dobrze, że chociaż wyszło słońce, znalazła się też moja rękawiczka, w Ploiesti, daleko cholera, ale to dobry znak, nie?

1 komentarz: