środa, 4 grudnia 2013

12/04/2013

Nie rozumiem.

Wielu rzeczy nie rozumiem, niektóre próbuję, innych nawet nie dotykam, ale czasami nie sposób obejść i nie zauważyć i tym razem tak właśnie jest, bo chodzi o samochód rodziców Franka. Samochód, którym miałam stłuczkę i który został naprawiony za pieniądze z autocasco, bardzo dobrze naprawiony w renomowanym serwisie i nie rozumiem dlaczego teraz ONI zamartwiają się i deliberują nad kosztami naprawy, ile by nie kosztowało, wszystko poszło z ubezpieczenia. Chyba po to kupujemy ubezpieczenie, żeby w razie czego, ubezpieczyciel pokrył koszty naprawy, prawda? A może się mylę? Od sześciu godzin uczestniczę w beznadziejnej dyskusji pod tytułem: "Po co to wszystko? I po co przepłacać i że to gruba przesada". Przecież nie zapłacili ani grosza! Nowe ubezpieczenie też kupimy my, nie rozumiem, po co zużywamy energię na bezsensowne dyskusje, po co szarpiemy sobie nerwy. Ja i tak się nie znam, ale szkoda mi kolegi Franka, który to wszystko szczęśliwie załatwił, a teraz jest posądzany o nie wiadomo jakie oszustwa.

Ale nie czas na kłótnie... ten wujek, co go potrącił samochód, dziś zmarł i, o ironio, nie podczas kolejnej operacji, która go czekała, tylko zakrztusił się wymiocinami i udusił, w szpitalu, makabra.

Niech ten Franek już wróci i mnie przytuli, bo ciągnę na rezerwie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz