czwartek, 21 listopada 2013

11/21/2013

Franek znowu wyjechał, a ja próbuje zrozumieć podwójne dopełnienie bliższe w języku rumuńskim. Nie jest mi smutno, może za tydzień, jak znowu wyjedzie będzie mi trochę smutno, ale wynagradzam sobie, opowiadając Sandrze "Czerwonego Kapturka" po polsku. Zastanawia mnie, czemu najbardziej podoba jej się moment jak wilk zjada Kapturka. Na początku chciałam przedstawić jej jakąś wersję lajt, bez rozpruwania wilkowi brzucha itd., ale to nie ma sensu, w końcu dowie jak jest w oryginale, więc po co ma myśleć że mama coś ściemnia, a dzieci i tak inaczej postrzegają bajki niż my, dorośli.

Także żyję od wyjazdu, do wyjazdu Franka, w między czasie analizując różne bajki i rumuńską gramatykę, a wszystko spowija taka mgła, że znika mi brama, znikają tuje i jeśli nie przejdzie to nie mam szans na zobaczenie komety.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz