poniedziałek, 11 listopada 2013

11/11/2013

Wkurzam się, ale jak mam się nie wkurzać, skoro Sandra znowu jechała samochodem z dziadkami bez pasów. Oni twierdzą, że ja przesadzam zapinając trzylatkę w foteliku, bo na rękach u babci z tyłu jest wystarczająco bezpiecznie, a ja uważam, że im brakuje wyobraźni, bo nie używają pasów w ogóle, ale za to martwią się, kto pierwszy zachoruje na raka. Poprosiłam Franka, żeby z nimi porozmawiał (znowu), bo już nie mam siły i jeśli ja (znowu) zacznę temat, to zrobi się z tego rodzinna afera.

"Sto lat z okazji Dnia Niepodległości!" - tak mi powiedziała koleżanka, jak obwieściłam wszem i wobec, że dziś w Polsce obchodzimy Dzień Niepodległości. Zaskoczyło mnie to i zastanowiło, bo my Polacy nie składamy sobie życzeń z takich okazji, nikt nikomu nie powie: Happy Independence Day, tylko wygłasza rzewne przemowy i organizuje marsze. Może Amerykanie przesadzają, ale czy nie byłoby milej gdyby była jedna wspólna parada, festiwal radości i fajerwerki? Pewnie byłoby, ale to nie polskie, polskie są krew i łzy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz