środa, 2 października 2013

10/02/2013

Ze słonecznej Szkocji wróciliśmy do deszczowego Bukaresztu, kto by się spodziewał? Wczoraj deszcz padał ze wszystkich kierunków głównie z dołu i z boku, więc nawet nie było mi szkoda że nie mam parasola.
W Szkocji zwiedziliśmy tyle ile się da, jeżdżąc samochodem z niespełna trzyletnim dzieckiem, ale i tak Sandra była bardzo dzielna, rzygała tylko raz i na dodatek poinformowała nas o swoich zamiarach na tyle wcześniej, że zdążyliśmy ją wyjąć z samochodu. Glasgow, którego w ogóle nie mieliśmy odwiedzać zaskoczyło mnie bardzo pozytywnie, ale nigdy jeszcze nie widziałam tylu brzydkich kobiet co tam. Na dodatek wszystkie odziane w obuwie na platformach i kuse błyszczące spódniczki, obłęd jakiś. Naprawdę starałam się znaleźć choć jedną przyzwoitą, ale mi się nie udało.

W telewizji straszą śnieżycą w górach i tym razem mnie to obchodzi, bo przyjeżdżają moi rodzice i własnie tam mieliśmy jechać, a teraz nie tylko muszę zmienić opony na zimowe ale i plany, bo nie jestem gotowa na śnieg, a w przyszłym tygodniu ma być podobno 20 stopni, nie wiem już komu i w co wierzyć.

Nie mogę już słuchać o przypadkach pedofilii w Kościele, to znaczy dobrze że w końcu i w Polsce mówi się o tym otwarcie, a nie zamiata pod dywan, szkoda tylko że przeprosiny są niewspółmierne do wyrządzonych krzywd, ale na litość Boską nie każdy ksiądz to pedofil, a po takiej nagonce, to będzie jak w Stanach, że ojciec w parku nie może przytulić dziecka, nie mówiąc już o pocałowaniu go, bo zaraz ktoś życzliwy doniesie na niego na policję. Brak zdrowego rozsądku jest jak widać powszechny.

W kuchni faszerowana cukinia, wyszła bardzo dobra choć do końca bałam się, że cukinia mi się nie dopiecze, ale nic podobnego wyszła miękka i wcale się nie rozlazła. Natomiast ze szkockiej kuchni nie mogę polecić niczego, frytki, fasola, pieczywo i ryba w panierce, nie, nie, nie i jeszcze raz nie.

2 komentarze: