poniedziałek, 23 września 2013

09/23/2013

Jestem zafascynowana Edynburgiem, czytam i planuję gdzie pójdziemy, co zwiedzimy, sprawdziłam prognozę pogody, nie będzie źle. Wyciągnęłam kurtki i czapki na wszelki wypadek, środę zaplanowałam z drobnymi szczegółami, jeśli Sandra prześpi lot do Amsterdamu, to potem już nie będzie marudna i przetrwamy podróż nawet z dwoma przesiadkami... niech tylko skończy jej się katar.

Kulinarnie...
Nie jest źle. Zrobiłam kurczaka w pomidorach z oliwkami. Sekretem są oliwki kalamata i świeży lubczyk. W rumuńskiej kuchni lubczyk to podstawa, gdyby ktoś życzył sobie szczegóły, chętnie się podzielę.  

2 komentarze:

  1. Holender, nigdy nie byłam w Szkocji! Zazdroszczę!!!
    Cmoknij ode mnie Waltera Scotta i pozdrów Doyle`a!!!
    I rób zdjęcia!!!!
    Mam nadzieję, że nie zakotwiczycie tylko w Edynburgu, cała Nortumbria jest podobno piękna...
    Ż.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę warto, ale cztery dni to zdecydowanie za mało, choć i tak widzieliśmy sporo, biorąc pod uwagę fakt, że jeździliśmy z Małą.
      Z Edynburga pojechaliśmy na północ aż do Loch Ness, po drodze zahaczając o co się da, a na południu dotarliśmy do Manchesteru, bo stamtąd mieliśmy samolot, więc uważam że nieźle :)))

      Usuń