czwartek, 25 lipca 2013

07/25/2013

O gotowaniu, bo mi oczyszcza umysł... nawet jeśli potem muszę umyć włosy.

Wczoraj utwierdziłam się w przekonaniu, ze smażenie nie jest dla mnie. Okej jeden kotlet w porywach do dwóch, pięć naleśników, ale nie pulpety... nie trzydzieści siedem pulpetów. Na dodatek w dwóch wariantach, wegetariańskim i mięsnym. Zainspirował mnie Franek i postanowiłam zrobić coś dla mnie zupełnie nowego - rumuńskie chiftele z cukinii, czyli coś jak nasze pulpety albo małe mielone. Potem znalazłam w lodówce mięso na krawędzi użyteczności, szkoda mi się go zrobiło, więc w transie zaczęłam robić też chiftele z mięsa. Wyszły, ale smród ze smażenia wszedł mi we wszystkie pory skóry i we włosy oczywiście, no i wydaje mi się, że mają goryczkę. Franek mówi, że dobre... nie chcę się doszukiwać drugiego dna, ale obawiam się, że obłęd w oczach, który miałam po usmażeniu tych trzydziestu iluś tam pulpetów oraz generalny stan ciała i ducha, który sobą reprezentowałam, nie pozwalał mu na stwierdzenie, że mu NIE smakują. A ja obiektywnie nie umiem stwierdzić, czy dobre, bo mi jadą goryczką... Szkoda, że nie zrobiłam dokumentacji fotograficznej. Aaaa zapomniałam dodać, że smażenie odbywałam w 32 stopniowym upale. Może w zimie mój stosunek do smażenia się zmieni.

O kaszlu, bo mi spędza sen z powiek.

Sandra ciągle kaszle, głównie rano i wieczorem trochę, może przesadzam, ale po dwóch tygodniach inhalacji i tygodniu antybiotyku to już chyba powinna przestać. (Uwaga teraz będzie obrzydliwie trochę) Może to przez katar, bo takich lepkich glutów, to jeszcze nie miała, smarkanie wychodzi jej jako tako, ale coś tam jej spływa pewnie do gardła, akurat jak jest w pozycji leżącej i może dlatego kaszle? Jutro podzielę się moją teorią z pediatrą. Gorączki brak, tylko się poci potwornie, ale kto się nie poci przy 33 stopniach? A w poniedziałek ma być 36.

O tym, że chciałabym żeby mnie wciągnął jakiś serial, żeby chwilę pożyć życiem innych ludzi (niekoniecznie prawdziwych).

Może jakieś sugestie od szanownej publiczności? Tylko nic z wyżyn intelektualnych, może być depresyjnie, nie koniecznie jakieś nowości. A i nie trawię psychopatów ani małych dziewczynek o porcelanowych twarzach z czerwonymi oczkami. Z góry serdecznie dziękuję.

2 komentarze:

  1. "Trzecia planeta od słońca" i "Różowe lata siedemdziesiąte"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Trzecia planeta to jest myśl... muszę to sobie przypomnieć, koniecznie!
      A Różowych lat nie kojarzę, być może to będzie to :)
      Dziękuję!

      Usuń