wtorek, 9 lipca 2013

07/09/2013

Czuję się, jak nastolatka złapana na piciu wódki. W lesie z paczką fajek. Wódki, której tak naprawdę nie piłam, bo nie lubię. No i przyszło tsunami. Wyrzuciło na brzeg wszystkie brudy, bo każdy ma coś za uszami, nawet jeśli mu się wydaje, że wie gdzie jest granica, to gówno prawda. No i tak albo będzie dobrze albo nie.  Na razie stąpamy po bardzo kruchym lodzie. I teraz tak, albo lód stopnieje i wpadniemy do ciepłej i przyjemnej wody, albo woda zamarznie i dalej będziemy iść po lodzie. Metafora jak ze stwora.

PS. Taras przecieka, jak cholera, kurwa mać!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz