Czuję się tak, jakby mój umysł oddzielił się od ciała. Podczas gdy najchętniej siedziałabym w absolutnym bezruchu i gapiła przed siebie, moje myśli skaczą nieprzerwanie, mniej więcej co pięć minut okrążając całą kulę ziemską. Więc na razie staram się jakoś skleić do kupy.
Na taki stan najlepszy jest długi, długi marsz, albo porządne pływanie. Od biedy może być hardcorowe sprzątanie. Czasem trzeba kurację stosować przez kilka dni, ale przychodzi moment, że myśli same wskakują w odpowiednią szufladkę. Ulga jest niewyobrażalna. Rusz się szybciutko!
OdpowiedzUsuń