piątek, 10 maja 2013

05/10/2013

Tak, gdyby nie to moje bujanie w obłokach i umiejętność odrywania się od rzeczywistości, to zwariowałabym analizując ją. Franek żyje w równoległym świecie, zaprzątnięty swoimi sprawami, a ja udaję, że wszystko jest okej. Dziś, oprócz tego, że w nocy śniły mi się bardzo smutne rzeczy, złapałam się na tym, że znowu weszłam w formę, przywdziałam maskę, bardzo piękną, elegancką i wygodną, ale jednak maskę, bo udaję. Udaję że nie widzę, że akceptuję, że mi nie przeszkadza, że jestem szczęśliwa. Udaję bo mam życie o którym zawsze marzyłam i wydaje mi się, że rekompensuje mi to brak Franka przy mnie, takiego Franka jakim był. A może wcale nie był, tylko ja go takim widziałam, bo chciałam? To już jest zupełnie inna sprawa. Smutno mi z tego powodu, ale przecież można z tym żyć, prawda? No bo co jest ważne? Zdrowie, dzieci, rodzice, te ułamki sekund gdy jesteśmy naprawdę razem.
Czasami mam wrażenie, że nawzajem przekonujemy się do rzeczy, których tak naprawdę nie chcemy, które nie płyną z głębi serca, ale przekonujemy się do nich, bo pasują do obrazka. Nie wiem, czy tak jest, tak mi się dziś wydaje. Boże, jak dobrze że jest Sandra.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz