czwartek, 11 kwietnia 2013

04/11/2013

Franek leci do Włoch, ja za nim. Za nim, bo nie czuję że z nim, a i tak to wymusiłam, bo on na to nie wpadł, że możemy spędzić razem weekend. Potem on leci dalej, ja wracam. Coś się dziwnego dzieje. Nie wiem co, może faktycznie jest zmęczony? Ale jak? Przecież był na nartach w zeszłym tygodniu? Tymi nartami tak się zmęczył, że teraz musi odpocząć? Mówi, że jak bokser przed walką, musi oczyścić umysł, dlatego leci. Tak, ja jestem z Wenus, a on kurwa nie wiem skąd...

2 komentarze:

  1. Wiesz co?? Pomijając uczucia i wielkie ajlowiu, to w przypadku każdego faceta trzeba brać pod uwage fakt, że ma poważnie zryty beret... czyli jest po prostu pojebany (żeby wątpliwości nie było).
    Przestałam się przejmować i przyjmuję rzeczy takimi, jakie są.
    Pewne rzeczy, trzeba przetrwać, o ile nam zależy... naturalnie.
    A potem i tak facet dostanie po uszach, i tak!
    Buziaki dla Was, dziewczęta-;)
    Ż.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, no pewnie, masz rację. Cierpliwości mi tylko czasami brakuje.
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń