środa, 6 lutego 2013

02/06/2013

Skoro maile nie działają, to staram się telepatycznie przekazać flądrze z Johannesburga, że naprawdę potrzebuję, żeby ruszyła dupę i staram się, żeby moje myśli w jej kierunku były pełne ciepła i serdeczności, ale mi kurwa nie wychodzi...

Śniło mi się dziś, że podróżowałam w czasie i coś zgubiłam, tylko nie pamiętam co, we śnie pamiętałam co tylko nie wiedziałam kiedy, więc podróżowałam tak w tę i nazad, pociągiem, bo to pociąg przemieszczał się w czasie. W ogóle wszyscy się przemieszczali i trudno było kogokolwiek zastać. Straszny burdel.

Wczoraj Franek zaproponował, że skoro boli mnie brzuch w czasie okresu to może odstawiłabym tabletki, tak jakby to miało jakikolwiek związek, może u kogoś tam ma. ale u mnie nie. Dobrze, że siedziałam na podłodze, to nie spadłam z krzesła. Urwał się z choinki, przysięgam. Powiedziałam, że jeszcze się zastanowimy. W środku spanikowałam. Nie wiem czemu, może dlatego że mnie zaskoczył. Nie wykluczam posiadania większej liczby potomstwa, ale nie chcę teraz o tym myśleć, pomyślę o tym później... może za pół roku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz