czwartek, 23 lutego 2012

02/23/2012

Albo ktoś mi przestawił biurko, albo mi tyłek urósł, bo dziś za każdym razem, jak przechodzę to zahaczam. No ale czy naprawdę słone paluszki tuczą? A sushi? Wczoraj zaliczyłam babski wieczór z sushi, tego było mi trzeba. I to w nowym, polskim gronie, naprawdę wspaniale! Franek już w Chicago. W ciągu 9 godzin lotu dostał takiego kataru, że w ogóle nie mogłam zrozumieć co mówi. A moi sąsiedzi pewnie notują ile razy wychodzę i o której wracam. Naprawdę nie zdawałam sobie z tego sprawy, ale tu każdy każdemu zagląda. Może to ja jestem jakaś dziwna, że się nie interesuję, okej jak widzę, że przyjeżdża ktoś znajomy to tak, ale żeby sterczeć w oknie z notesem, to nie. W rozmowie z sąsiadką wspomniałam, że była u mnie koleżanka z synkiem, a ona się mnie pyta, czy to ta, co przyjechała Tuaregiem? Zamurowało mnie, naprawdę, nie wiedziałam że oni wszystko wiedzą. Ale może to i lepiej, bezpieczniej. Sama nie wiem. Może i ja powinnam kupić notes?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz