środa, 25 stycznia 2012

01/25/2012

A jednak maszyna do odśnieżania nie wystraszyła zimy. Sypnęło i u nas. Wieczorem jeszcze padał deszcz, a jak wychodziliśmy z kina (byliśmy na "J.Edgard" - świetny! DiCaprio jest genialny, można go lubić albo nie, ja na przykład go nie lubię, ale aktorem jest znakomitym), to śnieg wcale nie padał tylko napierdalał tak, że świata nie było widać. Rano myślałam, że nie wyjedziemy, bo oprócz tego że sypnęło, to jeszcze zawiało i miejscami mamy dwumetrowe zaspy. Ma padać do jutra. Władze ogłosiły "kod pomarańczowy", co znaczy że nie jest wesoło. Ciekawe, czy do nas na wieś dojedzie pług i czy dostaniemy się z powrotem do domu. A dziś rano koleżanka przysłała mi zdjęcia z urlopu z... Maui aaaaa! No comment, bo szlag mnie trafi.

3 komentarze:

  1. No ba! Wierzę, że może trafić i nawet przypadkowo uszkodzić... Mauiiii... kuźwa... Te koleżanki... Moja natępszykłat, w czasie, gdy mię zabijała grupa żołądkowa wysyłała mi pocztówkę zez wieży Ajfla, Berlina i czegoś tam jeszcze, latając w polarku jeno po onych... A ja w dresach, pod kołdrą, kocem i narzutą oraz poduszką elekstryczną pod plecamy!
    Skandal!

    OdpowiedzUsuń
  2. Grypa ofkors, a nie grupa, chociaż sraczka razem zez wymiotem, to może być i grupa :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cinderella czyli M do ND -> Bo to była grypa w grupie. Spokojnie my też jeszcze gdzieś pojedziemy, a na razie macham... łopatą, bo muszę uruchomić bramę.

    OdpowiedzUsuń