Jak dobrze wstać skoro świt... zapomniałam, że zakręciłam kaloryfer u Sandry w pokoju, poszłam do niej sprawdzić o co chodzi, bo po drugiej dobiegły mnie jej miauki, a tam lodówka. Dobrze, że ma ciepły śpiworek skoro ma matkę sklerotyczkę. Od piątku ocieplenie i przeskok o 15 stopni, więc już szykuję Ketonal Forte, bo sama kawa nie da rady utrzymać mnie przy życiu.
Ulice są przejeznde, bo cały śnieg leży po bokach, w związku z tym nie ma jak zaparkować. Dziś rano myślałm, że rozpędem wbiję się w zaśnieżone miejsce parkingowe i wbiłam się... do połowy, a ptem zawisłam. Ani do przodu, ani do tyłu, a dupa mi strczy na pół ulicy. Pięknie! Kurwa, pięknie, pomyślałam. Zrobiło mi się gorąco, zdjęłam okulary przeciwsłoneczne, włączyłam awaryjne i zaczęłam myśleć co tu zrobić...Samochody mnie jakoś omijały, aż tu nagle jeden się zatrzymuje, wysiada z niego dwóch panów i pomagają mi bez słowa. Najpierw próbowali mnie wypchnąć, ale szybko okazało się, że zawisłam na dobre, już myślałam, że mnie zostawią, bo wysilali się, a ja nawet nie drgnęłam, a tu jeden z nich skoczył do bagażnika po łopatę. Trzy minuty i byłam na chodzie. Myślałam, że będą chcieli pieniądze za usługę, a panowie życzyli mi dobrego dnia i pojechali. Wspaniała, obywatelska uczynność! Chociaż podejrzewam, że gdybym była opasłym panem z wąsem, mogliby mi tej uczynności poskąpić ;-)
PS. Franek wrócił. Horoskop się nie sprawdził. Mama Franka zaczyna wracać do formy. Jest okej.
Farciara! Mnie nie dość, że nie pomogli, to jeszcze ryczeli ze śmiechu jak pchający mnie syn się wydarł słowami: mamo! znajdź sobie faceta!
OdpowiedzUsuńdo ND -> Fart, fart, bo Rumuni są wrażliwsi ;)
OdpowiedzUsuń